wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział IX Porwanie Simby i wygnanie Ziry

-Jego syn wszystko zniszczył!- ryczał wściekły Skaza. Od dawna wszyscy wiedzieli o narodzinach Simby. Wściekłość brata Mufasy była ogromna. Ujawnił długie szpony, ze swoich kosmatych łap i uderzył w pobliski kamień. Ten pękł i rozpadł się, na drobne kawałeczki.
-Skaza, uspokój się!- zawołała Zira. - Ten cały Simba to jeszcze nie koniec świata! A teraz, uśmiech!
Lew z blizną na oku, uśmiechnął się dziwacznie, wystawiając zęby. Szwagierka króla, pokiwała zadowolona głową, obejrzała się za siebie i szepnęła:
-Wystarczy go porwać!- szept był pełen entuzjazmu. Za to sztuczny uśmiech Skazy, przemienił się w szczery i fałszywy uśmieszek.
-Możesz powtórzyć, Zira?- zapytał powoli.
-Porwę tego Simbę! Wystarczy wywołać jakieś zamieszanie, na przykład, armia hien jest na Lwiej Ziemi. Wtedy mogłabym się wkraść do jaskini, wziąć syna Mufasy i zostawić go na Cmentarzysku! Dobry pomysł?- powtórzyła lwica z paskiem na grzbiecie. Skaza przewrócił oczami, podszedł do małżonki i odparł:
-Czy to dobry pomysł? Perfekcyjny!- zawołał.- Trzeba tylko porozmawiać z hienami.
Zielonooki lew wstał i poszedł na Cmentarzysko Słoni. Wśród hien miał trójkę przyjaciół - również hien, Shenzi, Banzaia i Eda. Do nich właśnie się wybrał. Wskoczył na wysoką skałę i wyjaśnił hienom plan. Te, choć nie były zbyt inteligentne, zrozumiały o co chodzi i pobiegły na Lwią Ziemię. Nim jednak to zrobiły, Banzai zapytał:
-A co my będziemy mieć?
-Coś do jedzenia, a może nawet połowę Lwiej Ziemi? Cóż, będzie tak jeśli zabijecie Mufasę! Ale teraz mi tak bardzo na tym  nie zależy. Idźcie już!- warknął lew. Natychmiast pobiegł do Ziry i dał jej znak, aby szykowała się na zaatakowanie. Ta pokiwała głową znacząco i ruszyła. Zaczaiła się w krzakach czekając na odpowiedni moment.
*   *   *   *   *
Władca Lwiej Ziemi stanął na czubku Lwiej Skały. Zauważył zbliżające się ku nim, olbrzymie stado hien. Szybko zbiegł ze szczytu. 
-Lwice! Hieny szykują atak! Szybko!
-A kto zostanie z Simbą?- zapytała Sarabi.
-JA!- rozległ się jakiś głos. Należał on do Naandy. Lwica zawsze była odważna i wszystkie obowiązki starała się brać na siebie. Mufasa zgodził się i całe stado ruszyło odeprzeć atak. Natomiast Zira, wskoczyła do groty. Naanda była zdziwiona. 
Od  Ani52147, dzięki!
-Nie idziesz walczyć?- zapytała. Zira tylko zaśmiała się i rzuciła na Naandę. Lwice krótko walczyły, gdyż żona Skazy była silniejsza i zrzuciła siostrę Sarabi z klifu. Potem wróciła do groty, wzięła Simbę w pysk i obiegła na Cmentarzysko Słoni. Tam czekał na nią już Skaza.
-Doskonale!- wrzasnął. Odsunął się w bok, odsłaniając klatkę z żeber. Siedział w niej błękitny dzioborożec. -Teraz będziesz miał towarzystwo, Zazu. - dodał brat króla. Małego Simbę wrzucono do klatki. 
NIE KOPIOWAĆ
Jedynym źródłem światła w klatce był drobny świetlik, siedzący na ścianie. Kiedy lwy odeszły, Zazu przyjrzał się lwiątku i powiedział:
-To zapewne syn króla! Muszę go uratować. 
Z trudem udało mu się przedrzeć przez ciasną szparę w klatce i natychmiast poleciał w stronę Lwiej Skały.
*   *   *   *   *
Hieny zakończyły  atak na znak Skazy. Lwice powróciły do jaskini. Pierwsza weszła Sarabi i krzyknęła.Zauważyła mnóstwo krwi i brak Simby. 
-Naanda!- krzyknął Mufasa. Siedział pod Lwią Skałą. Sarabi zwinnie zbiegła w dół, a tam leżała jej siostra... martwa. Jej zimne ciało było strasznie szorstkie. I pełne ran. Kusz pokrył jej kremowe futro. - Gdzie Simba?- kontynuował Mufasa. 
-Porwano go...- wyszeptała ostatkiem sił Naanda. 
-KTO?! Naanda, kto to zrobił?- dopytywała się Sarabi. Niestety, było już za późno, Naanda nie przeżyła. 
-Musimy go poszukać!- zawołała Sarafina. Grupka lwic ruszyła na poszukiwania. Na próżno. Nie znalazły Simby. 
*   *   *   *   *
Zazu wleciał, jak oparzony do groty na Lwiej Skale.
-Panie! Znalazłem twojego syna!- zaskrzeczał. - Jest uwięziony przez Zirę, w klatce na Cmentarzysku!
-Lwice! Za mną! Zazu, prowadź!- zaryczał Mufasa. Stado pobiegło za dzioborożcem. Znalazło Simbę, uwolnili go z klatki. Nagle, pojawiła się Zira.
-Mu-Mufasa? Co ty tu robisz?- wydukała lwica. 
-Grrr, precz na Lwią Skałę! Tam wydam wyrok!- zaryczał Mufasa. Wziął Simbę w pysk i razem ze stadem wrócił do domu. Po tym, zwrócił się do Ziry.
-Jak śmiałaś porwać mojego syna?!- warknął.
-Mufasa! Ja... ja tylko...- westchnęła Zira. W jej oczach pojawiły się łzy. Wiedziała, że zostanie wygnana. Zostanie bez Skazy... tylko ze stadem Serpen i Uroho. Nie, nie to nie może się tak skończyć! -Przepraszam...- szepnęła. 
-Teraz wydam wyrok!- kontynuował Mufasa. 
-NIE! Wygnać ją! Wygnać!- krzyczały lwice.
-WYGNANIE!- ryknął król Lwiej Ziemi. 
-Nie!- zawołał Skaza. Zira zaczęła płakać, ale nie ruszyła się z miejsca. Skaza już miał podbiec do żony, ale Mufasa go odepchnął. Nie pozwolił mu iść. Sarabi przyprowadziła Zirze, małego Uroho. Mimo wszystko lwica nigdzie nie poszła. Athena i Elanna wybiegły ze stada i zaczęły przeganiać Zirę z Lwiej Ziemi. Zostawiły ją przy granicy.

























Skaza podszedł do Mufasy i powiedział:
-Przemyśl to jeszcze!
-Nie! Ona porwała mi syna, nie wróci tu! Nigdy!- stwierdził Mufasa.
-Ty nigdy nie będziesz taki jak matka, albo ojciec! Nienawidzę cię! Nienawidzę!- ryczał brązowy lew. Zbiegł z Lwiej Skały i pobiegł do swojej jaskini. Łkał tak przez całą noc.

6 komentarzy:

  1. Biedna Zira, ja na miejscu Skazy pobiegłabym za nią. No ale ona porwała królewskiego syna... Super notka, jest bardzo interesująca! Trzymaj tak dalej! I jeszcze pytanie:
    - Czy mogłabym narysować Zirę, która porywa Simbę, a ty byś dodała to na bloga? :) Oczywiście jeśli chcesz i jeśli ja będę miała czas ;] To jak?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście! Będę nawet wdzięczna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Więc proszę ;)
    http://ania52147.deviantart.com/art/Zira-and-Simba-319658420

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna notka, zapraszam także do mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna notka, szkoda Ziry:( Zapraszam na moje blogi - http://to-co-ukryte.bloog.pl/ oraz http://zyciemilele.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń