czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział III Koronacja

Minęły dwa dni. Miała odbyć się koronacja Mufasy i Sarabi. Zwierzęta zaczęły zbierać się pod Lwią Skałą nim jeszcze słońce zabłysło nad Lwią Ziemią. Nowy król i jego małżonka, stali na szczycie, swojego domu oraz spoglądali na sawannę. Taka i Zira niechętnie zgodzili się towarzyszyć im podczas uroczystości. Stali przy grocie i patrzyli w niebo. Milczeli. Każdy kto przechodził obok nich, udawał, że ich nie widzi. Dwójka zdawała sobie z tego sprawę, nie zamierzali jednak się do nikogo odezwać, gapili się tylko na obłoki. Tylko Mufasa nie mógł tego wytrzymać. Podszedł do brata i powoli, łagodnie zaczął:
-Piękny dziś poranek, prawdą?
-Tak.- odpowiedziała Zira grobowym głosem. Zerknęła ukradkiem na Takę, ujrzała jego policzki - czerwone ze złości i przygnębienia. W końcu, królewski brat ustąpił pewnemu promykowi radości i powiedział:
-Cóż to za zaszczyt, być tak blisko króla, zwłaszcza podczas jego koronacji.
-Cieszę się!- odparł wesoło Mufasa i spojrzał w dół Lwiej Skały. Pawian Rafiki już przybył.- No, już czas zaczynać! Może podejdziecie do nas?
-Dziękujemy za propozycję. Chętnie...- westchnęła rdzawo-oka lwica. Ruszyła z mężem na czubek skały. Promień słońca oświetlił nową, królewską parę. Mufasa wziął do płuc mnóstwo powietrza, po czym ile miał tylko sił, ryknął głośno, tak, że z Lwiej Skały pospadały mniejsze kamyki. Zwierzyna zgromadzona, podniosła wrzask na cześć nowego króla.Tylko Taka i Zira stali z kamiennymi twarzami, wzrok mieli wbity w ziemię.
-Ogłaszam Mufasę oraz Sarabi nowymi władcami Lwiej Ziemi!- obwieścił Rafiki innym zwierzętom. Odwrócił się i zwrócił ku nowym władcą.- Czy podejmiecie się takiemu trudowi i zawładniecie Lwią Ziemią?
-Tak- powiedział Mufasa, Sarabi również przytaknęła. Po chwili zapytała pawiana:
-Przecież, gdybyśmy się nie podjęli tego ryzyka, to kto by zawładną Lwią Ziemią?
-Taka...- szepnęła małpa, a z jej twarzy zniknął uśmiech. Ponownie jednak zagościł, ciesząc się jakby, że do tego nie doszło.
*  *  *
Uroczystość zakończyła się tak jak dzień. Taka i Zira szybko wrócili do swojej jaskini. A Taka miał jeszcze nadzieję, że jego brat stchórzy. Niestety, nie. 
-Szkoda, że tak się nie stało!- warknęła lwica.
-Wiem, Zirko. Ale spokojnie. Ja mam plan. Już jutro go wprowadzę w życie!- powiedział Taka i przytulił czerwonooką. Ta uśmiechnęła się chytrze.
-Co masz na myśli? 
-Mam na myśli to, żeby podbuntować przeciw niemu lwice. Wmówię im coś co będzie nie prawdą na temat Mufasy. Na pewno się uda. Są głupsze od myszy! Oprócz ciebie.- polizał Zirę po policzku.
-Tak! Wszystko pięknie, ale czy nie lepiej by było gdybyś powiedział mu, że chcesz się z nim wybrać na przechadzkę, a kiedy będziesz już z nim sam, zabijesz go?
-Ach, Ziro, to doskonały plan! Jesteś genialna!
Lwica wtuliła się do jego grzywy. Szepnęła mu:
-Tylko bądź ostrożny! Boję się o ciebie.
-Spokojnie, nic mi nie będzie, dam sobie radę...- odpowiedział. Oboje zaczęli się szyderczo śmiać. I śmiali się tak, dopóki nie znużył ich sen...

3 komentarze: